” Przychodzi matka do Urzędu Pracy i mówi, że szuka pracy dla syna.
– A co on umie? – pyta się urzędniczka
– No…po „zawodówce” jest budowlanej.
– To mamy! dla niego pracę. Murarza. Od zaraz. Za 5000 zł na rękę
– Nie … wie pani… On lubi popić. To za dużo. A nie ma jakiejś pracy za mniej???
– Jest!!! Pomocnik murarza. Za 4000 zł.
– Nie…nie…. To też za dużo… On – mając tyle pieniędzy to się bardzo rozpije… A nie macie czegoś za 1000 zł?
– Mamy i owszem… Tylko syn musiałby być po studiach. ”
……
Dziś dowiedziałam się, że jeden z moich odwiecznych podwykonawców pokłócił się ze swoim i moim odwiecznym Klientem. Poszło oczywiście o pieniądze. I co z tego, że miał rację.
Ostatnio też „uwierało” mnie, że niektórzy nasi klienci nie regulują zobowiązań na czas, więc – jako solidny biznesmen – ich skreśliłam.
Z wiekiem obrażamy się, jak dzieci, o byle co, choć wydaje nam się, że zarzuty są poważne.
W moim spedycyjnym otoczeniu ludzie kłócą się i „rozstają” jakby im zostało jeszcze całe życie na znalezienie nowych biznesów, a to nieprawda.
Nie będę już nikogo znała 20 lat i wiedziała o nim wszystkiego. Nie będę pamiętała rozwiązanych problemów, imprez, byłych żon i przyjaciół.
Starzy Klienci mają bezsporną zaletę: nie trzeba przed nimi udawać, oszukiwać jakie się ma narzędzia i popisywać się sukcesami.
Nowi – na początku – są jak mierzenie niekoniecznych nam ubrań, można kupić, można, nie.
Moda się zmienia. A stary ulubiony płaszcz ciągle jest w dobrym gatunku i wiążą się z nim wspomnienia, których o nowym mieć już nie zdążymy.
Dziś byłam na rozmowach w starej, zaprzyjaźnionej firmie – z którą współpracuje już 20 lat, czyli od czasu jej istnienia i od czasu istnienia mojej „kariery spedytorskiej”. Właściciel – jak dla mnie – nic się nie zmienił, a jego wspólnik też wcale.
Nie to jest ważne. Ważne, że obaj są eleganccy, zadbani, coś robią i Kimś są. Choć nie to jest najistotniejsze dla tego typu biznesów pomiędzy starymi znajomymi. Ważne jest to, że obserwujemy się od lat i każdy dokładnie wie, kto jest kto i patrzymy na siebie „tamtymi” oczami.
To jest tekst o starszych, dla młodszych.
Bo my starzy – robimy dobry biznes od czasu, kiedy „nowego pokolenia” – nie było na jeszcze świecie.
Od czasów niby okropnych, ale dla nas ważnych i wspominanych z rozczuleniem.
Starzy Klienci i stare z nimi relacje są nieprzemijające, chyba, że ktoś głupi i o tym nie pamięta.
A biznesy, które właśnie się rozpoczynają potrzebują czasu by obie strony zdążyły się do siebie przywiązać.
Jest takie chińskie przekleństwo- „obyś żył w ciekawych czasach”, żyjemy, a zachowujemy się jakby nic nam nie zagrażało.
Zainspirujmy się biznesowymi potentatami, lojalnymi wobec siebie. Niemiec -Niemca nie oszuka. Żyd – Żyda, Francuz -Francuza … Niepojęte jest, aby na świecie prosić o pieniądze za wykonaną usługę. Świat nie ma działów windykacji w ogóle. Jest faktura, termin i pieniądze są na koncie.
W ubiegłym wieku pracowałam w takiej zagranicznej firmie, gdzie Prezes (obrzydliwie bogaty Niemiec) zadał mi pytanie
– Dlaczego firma X nam nie płaci ?
Sprawdziłam salda i pełna zadziwienia odpowiedziałam
– Ależ oni są tylko 2 dni „po terminie”
– Co to znaczy „po terminie”??? W ogóle nie znam takiego zwrotu. Daj im 23 dni terminu płatności i niech płacą o czasie!
Dzisiaj już wiem – że uczciwy biznes to ten, gdy się wzajemnie wspieramy, trzymamy razem, odwiedzamy – bez 2 tygodniowego uzgadniania terminów, bo nie jesteśmy Królową Angielską.
I nie kłócimy się jak przedszkolaki w piaskownicy.
Nie namawiam do „godzenia” się z kombinatorami, którzy przeszli na ciemną stronę mocy i uważają, że potężnej kasy nie da się zarobić uczciwie. Kiedyś też nie gadało się ze wszystkimi…
Namawiam – by docenić tych, którzy od lat uczciwie robią biznes z nami, od lat są w naszym życiu, byli świadkami naszych wzlotów i upadków, bawili się z nami do białego rana, plotkowali na nasz temat…etc.
A do młodych ludzi apel: niech uszanują tę sentymentalną patynę i nie lecą za byle czym, bo nowe, jakby mieli żyć sto lat. Albo niech idą na studia. To praca za 1000 PLN nauczy ich …pokory.